Związki

Wyjątkowo zimny maj

Przez lata nauczyłam się ukrywać swoje uczucia i udawać, że wszystko u mnie jest w porządku.

Opanowałam do perfeckcji uśmiech na pytania 'Co u Ciebie?’ i wiem jak szybko zmienić temat, aby nie zagłębiać się w szczegóły mojego życia. Z jednej strony nie chcę innych martwić, ale czasem mam też takie myśli, że kogo to w sumie obchodzi. Nie chcę nikogo obciążać swoimi problemami, dlatego lepiej jest się uśmiechnąć  i szukać rozwiązań na własną rękę, gdy nikt nie widzi, jak płaczę.

Kiedy analizuję swoje życie, wydaje mi się, że jestem na misji poznania i zrozumienia, co się stało między moimi rodzicami. Dowiedzieć się, dlaczego ich małżeństwo się nie udało i dlaczego moja mama była przez całe życie nieszczęśliwa.

Z jednej strony instynkt podpowiada, żeby unikać popełniania tych samych błędów co twoi rodzice, a już na pewno nie chcęsz być taka jak swoja matka. Jednak koniec końców, lądujesz w związkach, które albo są kalką związku twoich rodziców, albo zakochujesz się w osobach, które przypominają Ci jak słabo o sobie myślisz, bo przez całe życie byłaś krytykowana przez własną matkę.

Choć bardzo pragnę miłości i bycia kochaną, nagle nie wiem, czym jest miłość, i zaczynam zastanawiać się, czy jestem w ogóle zdolna do miłości, skoro w domu tej miłości widać nie było.

W rezultacie próbuję przekonywać siebie, że może to ze mną jest coś nie tak, zwłaszcza gdy zbliżam się do czterdziestki, a moje życie jest bardziej chaotyczne niż wtedy, gdy postanowiłam wyjechać z kraju i zacząć wszystko od nowa na stanowisku kelnerki z wyższym wykształceniem.

Po dziesięciu latach ucieczki zaczynam podważać swoje decyzje i zastanawiam się, gdzie właściwie jest dom, czy mam jeszcze przyjaciół, do których mogę się zwrócić o pomoc, i czy moja rodzina w ogóle zauważa moją nieobecność.

I wtedy znowu zaczynam myśleć, że może jednak jest coś ze mną nie tak, bo przecież każdy mądry Ci powie, że jeśli czegoś chcesz, to zmiany musisz zacząć od siebie.

No więc próbuję wszystkiego, zarówno rad mądrych głow, jak i porad „znawców” w internecie.

Szybko jednak się okazuje, że ta walka o miłość i uwagę to jakaś taka samotna jest.

Zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy łatwo wpadają w melancholię, łapią doła lub docinają odzywką ’lepiej bylo sie nie odzywac’. W głębi serca czują się zagubieni i samotni. Chcieliby, żeby ktoś przyszedł, przytulił i zrozumiał ich ból, ale jednocześnie odrzucają pomoc, bo nie wierzą, że ktoś naprawdę się nimi interesuje.

A prawda jest taka, że znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji. Jestem w związku, w którym czuję się zupełnie niedopasowana. Jestem w związku, który przypomina mi związek moich rodziców.

Dopiero teraz dociera do mnie, że frustracja mojej mamy wynikała stąd, że ojciec, choć spełniał rolę żywiciela rodziny, był jednocześnie nieobecny, niezainteresowany i niezauważający mamy. Jej niezaspokojone potrzeby bycia kochaną, docenianą, zauważoną, wysłuchaną, zrozumianą były przyczyną jej frustracji, smutku i skłonności do wpadania w melancholię. Nie chcę zagłębiać się zbyt głęboko w analizę jej życia, chcę po prostu powiedzieć, że teraz czuję się tak samo. Czuję się niewidzialna na takim poziomie, że nikt naprawdę mnie nie rozumie. A przynajmniej tak mi się wydaje.

Dzielę się z tobą tymi myślami i nagle czuję się głupio, że to wszystko piszę.

Boję się, że powiesz mi, że muszę się ogarnąć, przestać bujać w obłokach i marzyć o idealnym związku. Przecież mój partner nie pije, nie bije, nie zdradza – to o co mi chodzi???

Chodzi o to, że w tym związku czuję, że umieram. Wewnętrznie umieram.

Wiem, że zaraz powiesz, dlaczego nie odejdę.

Po pierwsze, to nie takie proste. Najpierw muszę się przekonać, że to nie jest moja kolejna 'widzimisię’ ucieczka. Po drugie, teraz nie mam gdzie pójść. Moje finanse są nadal na niskim poziomie, ponieważ firma rozwija się bardzo powoli, a niektóre nieprzewidziane, ale konieczne wydaki, mocno nadszarpnęły mój budżet.

A poza tym, moja pewność siebie jest podkopana.

Czuję się bardzo samotna i bardzo boję się być sama.

Jednocześnie wszystko, co dzieje się na świecie, nie zachęca do podejmowania odważnych decyzji i wywracania życia do góry nogami, tylko po to, żeby znów poczuć się sobą.

Także tego… na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Mam wygodne życie, opłacone rachunki, domowe biuro, grupę networkingową, rozwijam się zawodowo i ogólnie mam mnóstwo pomysłów i nieograniczone możliwości.

Tylko jakoś tak trudno przebijać się w internecie, gdy w środku trochę smutno i nieszczęśliwie. Czasami uśmiechanie się do kamery, gdy w sercu płyną łzy przychodzi z coraz większym trudem.

To by było na tyle. Nie wiem, czy to wszystko ma jakiś sens, ale dziękuję, że dotarłeś/aś do końca.

Uparta i niecierpliwa introwertyczka. Jednego dnia tryska radoscia, drugiego dnia rozczula sie nad soba. Wulkan sprzecznosci. Na swoim blogu probuje znalezc odpowiedzi na pytania "Jak byc soba?", "Czym jest milosc?" i "Jak sie w zyciu ogarnac?"

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *