Co zrobic ze swoim życiem

Zaplanuj życie, które chcesz miec

Są takie dni kiedy budzę się przekonana, że moje życie jest bezcelowe. Od czasu do czasu pojawia mi się to uczucie, szczególnie rano, kiedy wstaję bez planu. Zawsze chciałam nieograniczonej wolności, mając nadzieję, że to przyniesie mi szczęście. Bez reguł, bez ograniczeń – mogę robić co chcę, kiedy tylko chcę. Tak wyobrażałam sobie wolność i szczęście, ale okazało się, że to jednak marazm i dół…

Brak wizji jest przytłaczający

Kiedy twoje życie nie ma jakiejś struktury i nie masz dla siebie żadnych jasno określonych celów – cierpisz na poziomie egzystencjalnym. Brak wizji jest tak przytłaczający, że w efekcie marnujesz swój cenny czas każdego dnia, bo poruszasz się we mgle. Cierpisz, ponieważ nie żyjesz pełnią swojego potencjału. Nie robiąc nic wartościowego, czujesz się bezużyteczny. Czujesz się pusty. Czujesz się przygnębiony. Drobne przyjemności nie satysfakcjonują. Wciąż robisz rzeczy, które normalnie wprawiały Cię w dobry nastrój, ale teraz doprowadzają do wewnętrznej pustki. Jedzenie nie jest smaczne, jest jałowe. Zabawa przynosi poczucie winy zamiast radość. Biernie konsumujesz internet. Nie tworzysz niczego wartościowego. Twoje życie powoli traci na znaczeniu. Przestajesz doceniać to, co masz. Ciągle zadajesz sobie pytanie: ale co ja mam zrobić ze swoim życiem? Jeśli w Twoim życiu nie ma struktury, nie wiesz dokąd tak na prawdę zmierzasz. Brak harmonogramu. Żadnych wyzwań. Bez wizji. Jest nudno. Jest żałośnie nudno…

Bezużyteczne marnowanie czasu każdego dnia jest cholernie głupie. Dobrze jest mieć jakąś wizję na siebie. Próbując jedynie przetrwać z dnia na dzień, nie żyjesz pełnią swojego potencjału. I to jest tragiczne. To jest niedorzeczne, tak marnować swoje talenty, umiejętności, kreatywność.

Kręgi głupoty

Moje ściany są pokryte tymi wszystkimi inspirującymi i motywującymi cytatami. Wszystkie brzmią tak świetnie i zdecydowanie reprezentują moje poglądy. Ale czy naprawdę? Wierzę w nie, ale nie do końca stosuję się do tych rad … Robię głupie rzeczy na co dzień. Zataczam kręgi głupoty: biczowanie się i odwlekanie, biczowanie się i odwlekanie. W rezultacie niczego nie realizuję. Marnuję czas. Marnuję swoją energię. To żałosne, że traktuję siebie jak kogoś, na kim mi nie zależy. Jak kogoś, kto nie ma nic wartościowego do zaoferowania.

Pewnego wieczoru gdy tak siedziałam i nic w zasadzie nie robiłam, poczułam potrzebę bycia kreatywną dla odmiany i stworzyłam Vision Board. Przejrzałam kolorowe czasopisma i powycinałam rezonujące ze mną fragmenty:

  • Osiągaj swoje cele i żyj szczęśliwie
  • Zmień coś
  • Odkryj swoje możliwości
  • Ruszaj się więcej, jedz lepiej

Brzmi wspaniale. Świetnie też wygląda na mojej ścianie nad biurkiem. Jednak wydaje się, że to był tylko jednorazowy zastrzyk dopaminy. Kiedy zawiesiłam skończoną tablicę, podniecenie i motywacja zniknęły. Dlaczego? Ponieważ poczułam, że tym jakże kreatywnym projektem nie dokonałam żadnej znaczącej zmiany w czyimś życiu. Robienie rzeczy tylko dla siebie nie jest już aż tak satysfakcjonujące. Z jednej strony wydaje mi się, że moje pomysły są warte rozpowszechniania i udostępniania, ale z jakiegoś powodu tego nie robię. Pozostaję mała. Jestem cicho. Chowam się. Tyle potencjału jest głupio marnowane. Dlaczego? Ponieważ… no bo… no właśnie, dlaczego ???

To jest po prostu smutne. Tragiczne. Żałosne. Nierozsądne. Bez sensu.

Moje życie jest pełne historii, którymi mogłabym się podzielić. Tak wiele przezwyciężyłam w swoim życiu i wiele się nauczyłam przy okazji. Z jednej strony czuję się dumna ze swoich osiągnięć, z drugiej myślę sobie: Big.Fucking.Deal.

Przeprowadziłam się do innego kraju i zaczęłam nowe życie. Big.deal. Ogarnęłam się po kilku bolesnych rozstaniach. Big Deal. Wygłosiłam przemówienie przed 100 osobami. Big Deal.

Witaj w moim świecie umniejszania siebie

Jestem królową życiowego idiotkowania. Będąc swoim najgorszym krytykiem, najgorszym wrogiem, najgorszym przyjacielem. Nigdy wystarczająco dobra. Zawsze wyolbrzymiam to, czego nie mam lub czego nie osiągnęłam, ponad to, co osiągnęłam, co mam. Nie traktuję siebie z troską i miłością. Traktuję siebie, jakbym niewiele znaczyła. Nigdy nie byłabym taka dla tych, na których mi zależy. Dlaczego jestem taka dla siebie ??? Dlaczego my – ludzie – nie lubimy siebie? Dlaczego jesteśmy stworzeni, by sabotować nasz nieograniczony potencjał? To nie ma żadnego sensu!

Zaplanuj życie, które chcesz mieć

Dlatego postanowiłam sięgnąć po pomoc do Jordana Petersona. Słuchając jego wykładów poczułam się tak, jakby ktoś dał mi w policzek. Jego namiętny gniew pobudził mnie niesamowicie! Powiedział mi, że mam wielki potencjał, a mimo to marnuję swój czas jak idiotka! Powiedział mi, że głupie, nierozsądne zachowania powinny umrzeć. Powiedział mi, że jestem kimś, komu powinnam chcieć przedstawić te wszystkie wspaniałe życiowe możliwości. Powiedział mi, abym określiła swoje cholerne cele! Kazał mi zrobić cholerny plan dnia! Powiedział mi, że posiadanie niedoskonałości, wcale nie oznacza, że muszę przestać się starać. Był zły, że nie zdaję sobie sprawy z tego, ile mogę osiągnąć, jeśli tylko wprowadzę nieco dyscypliny w swoim życiu. Powiedział mi, żebym zaplanowała życie, które chciałabym mieć.

Taki jest zatem plan: przestanę robić głupie rzeczy, które mi nie służą a wręcz sabotują życie w zgodzie z moim pełnym potencjałem!

Jem jedzenie, które sprawia, że czuję się zmęczona i niezdrowa. Piję więcej alkoholu, niż moje ciało może znieść. Nie ćwiczę wystarczająco dużo i dlatego każdego ranka ciężko mi wstać z łóżka. A co najważniejsze: bardziej boję się realizować swoje marzenia niż ich nie realizować! Czuję się przygnębiona, ponieważ nie planuję czasu w znaczący sposób. Nie mam harmonogramu i nie ustalam celów. I jak mówi Jordan Peterson: ludzie są istotami dążącymi do nieustannego tworzenia i jeśli nie mamy jasno sprecyzowanych celów i wizji naszej przyszłości, i marnujemy dzień za dniem na nicnierobieniu, to cierpimy egzystencjalnie. I ma cholera rację!

Najważniejsze co wyniosłam z wykładów Jordana Petersona jest to: Traktuj się jak kogoś na kim Ci zależy. KAŻDEGO DNIA. I to jest teraz moje motto.

Continuous effort, not strength or intelligence, is the key to unlocking our potential. – Winston Churchill

 

Uparta i niecierpliwa introwertyczka. Jednego dnia tryska radoscia, drugiego dnia rozczula sie nad soba. Wulkan sprzecznosci. Na swoim blogu probuje znalezc odpowiedzi na pytania "Jak byc soba?", "Czym jest milosc?" i "Jak sie w zyciu ogarnac?"

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *